Dawno nic nie było, jakże to tak? - zapytał jeden urzędnik. Trudno spieszyć z odpowiedzią, kiedy działo się aż tyle i w zasadzie nic. Tyle, to znaczy, że nie wiadomo za który temat się zabrać. Nic, gdyż w zasadzie do wszystkiego chyba się przyzwyczailiśmy po dwóch latach od wyborów. Półmetek tuż tuż, a tymczasem ostatnio w powiecie jest cieplej, aniżeli w słynnej onegdaj „gorącej platformie”. Jedni wieszczą, że zima przyjdzie szybko i będzie mroźna, a jeszcze inni, że będzie łaskawa, ale tylko dla niektórych. Parafrazując słowa kabaretu Tey: „Ludzie na mieście gadają, że jak się to nie uspokoi...”. Podobno są nawet tacy, którym się nie podoba, iż za słabo się trąbi o ich milionowych sukcesach i wydzwaniają tu i tam, że czują się wielce pokrzywdzeni.
Tymczasem w mieście, jak to już zwykle bywa, wesoło i radośnie. Tu burzymy trzy mosty, tam malujemy trzy kamienice, gdzieś może jakieś drzewa wytniemy. Tu też „ludzie na mieście gadają...”, tyle że o dobrym interesie, jaki się robi na ubezpieczeniach pracowników. Poparcie jednak ma swoją wartość. Dochodzimy do takiego momentu, że za krytykę można zostać wytkniętym i już niektórzy radni tego doświadczyli. Nie mam tu na myśli minionej sprzeczki między działaczami z os. Grunwaldzkiego, którzy są w tym konflikcie siebie warci, natomiast w najbliższych tygodniach się przekonamy, że apele przewodniczącego rady nic nie dały. I co? Ano to, że „będzie on musiał z nimi żyć” - sam klasyk tak mówił!
Tak jak my będziemy musieli żyć z tym, że wykonanie zatoki autobusowej przy ul. Mickiewicza, zgodnie z wynikiem przetargu, ma kosztować ponad 100 tysięcy złotych (chyba, że pojedziemy po kosztach). A tymczasem ludzie na innych ulicach, które nie mają chodnika wyremontowanego nawet od 30 lat, dalej będą potykać się o krzywe płytki. Trudno, będą musieli z tym żyć.